niedziela, 5 maja 2013

3. Lwy, złe nawyki i pizza.

"Jest wiele hu­morys­tycznych rzeczy na świecie, a wśród nich myśl białego człowieka, że jest mniej dzi­ki niż in­ni dzi­cy ludzie" - Mark Twain


   Rodziców Darlene nie było. Dzięki Bogu! Dziewczyna kochała swoich rodziców, ale ile można wysłuchiwać narzekań ojca w kontekście pogody i wpatrywać się w pełne troski oczy własnej  matki? Nawet Gandhi by nie wytrzymał! 
   Darlene nie miała pojęcia, że właśnie w tej chwili jej rodzice obściskują się w ich cadillacu, na tylnym siedzeniu, a w kieszeni tweedowej marynarki jej ojca, znajduje się spora dawka marihuany. A wszystko to przy dźwiękach "So Glad To See You"; niezastąpionego Paula McCartney'a. 
   Dziewczyna chodziła niespokojnie po swoim pokoju z papierosem w ustach. Czuła się jak w klatce. Zamknięta w Point Place, w sąsiedztwie napalonego na jej matkę Obcokrajowca oraz chucherka, które nie potrafiło unieść dwóch funtów. Brzmiało to raczej jak jedna z tych prześmiewczych radiowych komedii z Wielkiej Brytanii, które uwielbiał jej dziadek William. Bodajże było to Life with the Lions... ale kto to tam wie!
   Nagle jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Choć nie była wierząca, przeżegnała się, zgasiła papierosa i z duszą na ramieniu zbiegła po schodach do przedpokoju. Zmusiła się do miłego uśmiechu i otworzyła drzwi. 
   O framugę domu oparty był wysoki, niezwykle przystojny chłopak z brązową strzechą włosów i uśmiechem głupka. Ubrany był w brązowe dzwony i pasiastą koszulę, która opinała się na jego torsie. A jeżeli mówimy już o torsie, to trzeba nadmienić, że przytulała się do niego równie piękna dziewczyna dość niskiego wzrostu. Jej czarne włosy opadały falami na zgrabne ramiona, a równie ciemne oczy biły niezachwianą pewnością siebie. Ubrana w niebieski, dżinsowy kombinezon robiła piorunujące wrażenie.  Za nimi stał uśmiechnięty od ucha do ucha Fes.
   - Jak to miło znów cię widzieć! - krzyknął na powitanie Obcokrajowiec i przeciskając się przez tamtą dwójkę, dosłownie wpadł na zdezorientowaną Darlene. Uściskał ją od serca przy okazji sprawdzając czy ma na sobie stanik. Niestety dla niego - miała. - Dlaczego paliłaś? Wiesz, że to brzydki nawyk, kochanie? - brwi dziewczyny nieznacznie powędrowały do góry, ale tylko pokręciła głową i powiększyła swój uśmiech.
- To nie takie łatwe... - wytłumaczyła
- Jasne, że łatwe! Robiłem to ze sto razy! - zakrzyknął chłopak i odwrócił się do tamtej dwójki. - Nieładnie to tak stać w progu. W moim kraju prawdopodobnie podano by wam jedzenie na podłodze za znieważenie gospodarza - westchnął i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Serio Fes? - zapytał zupełnie poważnie drugi chłopak, wchodząc do środka i równocześnie ciągnąc za sobą swoją towarzyszkę.
- Michael, to nie ważne... - przypomniała dziewczyna, wysokim i pewnym głosem - My przynajmniej mamy pieniądze, a nie skóry i owce - zauważyła, a następnie odwróciła się w stronę Darlene. Przyjrzała jej się w taki sposób, że panna Abbey poczuła się jak szynka w wystawie sklepowej, ale nie to było najgors....
- Hah, owce. Zabawne - zaśmiał się Michael, najwyraźniej dopiero teraz pojmując żart. Darlene uśmiechnęła się pod nosem i już miała jakoś skomentować zachowanie przystojniaka, kiedy przerwał jej zduszony okrzyk...
   - O mój Boże! O mój Boże! O Boziu! Czy to prawdziwy Tiffany?! - dziewczyna obróciła się w stronę czarnowłosej piękności, która z otwartą buzią wpatrywała się w lampę, która wystawała z jednego z wielu pudeł w holu. 
- Tak mi się wydaje. Moja mama uwielbia secesję... - wyjaśniła. Czarnowłosa piękność wyprostowała się i podeszła do Darlene. Wyciągnęła rękę i przedstawiła się.
- Jackie Burkhart - powiedziała i zarzuciła włosy do tyłu. - Trzymaj się mnie, a będziesz najbardziej popularną dziewczyną w Point Place. Jesteś wystarczająco ładna, no i przynajmniej nie masz rąk drwala jak Donna... o czym ja to? Ach, taaaak. Trzy-maj-się-mnie - tak, drogi czytelniku, powiedziała to w taki sposób. - Twoi rodzice muszą być nadziani skoro mają kasę na Tiffany'ego, wreszcie ktoś na moim poziomie podałkowym....
- Chyba podatkowym - poprawiła Darlene, ale Jackie jej nie słyszała. Odwróciła się tyłem do dziewczyny i zamaszystym gestem rozpostarła swoje ręce.
- Pomyśl o tych eleganckich przyjęciach, o...
   - Czy możemy w końcu pogadać o tym jak bardzo głodny i napalony jestem? - przerwał nagle Fes, sprawiając, że wszyscy spojrzeli w jego stronę. 
- Jeżeli chodzi o to pierwsze, to wątpię czy mam coś w lodówce, a jeżeli chodzi o tą drugą część to... nie - Darlene w komiczny sposób wytrzeszczyła oczy. Zawsze tak robiła kiedy nie miała pojęcia co zrobić, a jedyne o czym mogła myśleć to ucieczka. Cóż, fizjonomia. 
- Zjadłbym mrożoną pizzę... - wtrącił nagle Michael i zamlaskał.
- Mrożona pizza smakuje stopami Yeti - stwierdził Fes, a Jackie pokiwała potakująco głową. 
~*~
   Jakiś czas później, niejaki Michael Kelso siedział na ganku przed swoim domem z mrożoną pizzą w ręku. Jedną nogą huśtał się na krześle, a drugą miał opartą na kolanie. Chłopak patrzył jak niebo nad Point Place ciemnieje z minuty na minutę. Z pobliskiego jeziora dobiegały odgłosy żabiego koncertu...
   Od Michaela czuć było jeszcze zapach środków odurzających, wypalonych podczas spotkań w piwnicy Erica Foremana. 
   Chłopak ugryzł kawałek pizzy i powrócił do swych rozmyślań nad tym czy Diane Keaton jest ładniejsza od Piper Laurie oraz która lepiej prezentowałaby się w jego samochodzie... nie to, że nie był wierny Jackie, ale ludzie to były Diane i Piper! 
   Nagle Kelso spojrzał na kawałek pizzy i uśmiechnął się.
- Wcale nie smakuje jak stopy Yeti - zaśmiał się i ochoczo ugryzł kolejny kęs.

2 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa mega fajny rozdział, podoba mi się :D miałam Cię informować o moich nowych postach, wiem, że troszke późno, ale dodałam kilka nn :D Jeśli Ci się dalej bd podobać, dodaj mnie do obserwowanych, tak łatwiej <3
    Ściskam
    xoxo
    Kiyoko
    leeetmeloveyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Michael właśnie zyskał moją sympatię i chyba wyczuwam tu jakąś aferę z nim i Darlene w roli głównej :)
    Jackie za to mnie irytuje od momentu wspomnienia o jej lepieniu się do torsu Michaela i wydaje mi się, że Darlene może mieć z nią kłopoty. Skoro raczyła zaszczycić ją swoją uwagą po tym, jak zobaczyła drogi obraz, to niezbyt dobrze to o niej świadczy :)

    Pozdrawiam i nieśmiało proszę o więcej Leo :)

    OdpowiedzUsuń